Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 10 lipca 2019 roku w sprawie o sygnaturze akt IV CSK 61/19 odmówił przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania, w wyniku niespełnienia przesłanek zawartych w art. 3989 §1 k.p.c. Mimo to uzasadnienie postanowienia, odnoszące się w pewnym zakresie również do meritum sporu przedstawia interesujący pogląd dotyczący odpowiedzialności za wady budynku.
Przedmiotem sporu było wadliwe wykonanie budynku przejawiające się przeciekaniem tarasów dachowych oraz balkonów co skutkowało zalewaniem mieszkań znajdujących się poniżej. Sąd I instancji ustalił, że strony zawarły umowę o roboty budowlane, na podstawie której został wybudowany przedmiotowy budynek. W umowie wykonawca potwierdził zapoznanie się z projektem i standardem wykonania oraz udzielił gwarancji na całość wykonanych robót. Co istotne w tej samej umowie wykonawca zobowiązał się do usunięcia wszelkich usterek z najwyższą starannością, pilnością i jakością udzielając gwarancji na całość wykonanych robót. Po odbiorze i udostępnieniu mieszkań nabywcom, ujawniły się wskazane wyżej wady, których pomimo podejmowanych prób wykonawcy nie udało się skutecznie usunąć. Finalnie zostały one usunięte przez podmiot trzeci działający na zlecenie powoda, który pozwem domagał się zwrotu poniesionych kosztów napraw oraz odszkodowań wypłaconych właścicielom zalewanych mieszkań. Sąd Okręgowy uwzględnił powództwo do wysokości wyznaczonej w opinii biegłego, a Sąd Apelacyjny utrzymał to orzeczenie w mocy.
W skardze kasacyjnej pozwany powoływał się między innymi na błędne zastosowanie art. 647 k.c., stanowiącego o obowiązkach stron umowy o roboty budowlane. Zgodnie ze wskazanym przepisem wykonawca robót budowlanych zobowiązany jest od wykonania budynku zgodnie z projektem i zasadami wiedzy technicznej. Materialnoprawne zarzuty skargi kasacyjnej uzasadniano przede wszystkim twierdzeniem, że zamawiający nie może przerzucać na wykonawcę odpowiedzialności za wady projektowe, skoro budowla wykonana przez wykonawcę ma być zgodna z przekazanym przez zamawiającego projektem.
Komentowane postanowienie Sądu Najwyższego w głównej mierze skupia się na kwestiach procesowych prowadzących do nieprzyjęcia skargi do rozpoznania jedynie w niewielkim zakresie odnosząc się do stanowiska orzecznictwa dotyczącego odpowiedzialności wykonawcy za wady przedmiotu mowy o roboty budowlane. Niemniej w uzasadnieniu postanowienia wskazano na istotną linię orzeczniczą, która rozszerza odpowiedzialność wykonawcy. Zgodnie bowiem z tym poglądem, choć wykonawcy co do zasady nie obciąża odpowiedzialność za wady budynku wynikające z błędów projektowych, to reguła ta nie dotyczy błędów na tyle prostych, iż zauważenie ich nie wymaga specjalistycznej wiedzy z zakresu projektowania.
Pogląd ten zawarto w wyroku Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 3 kwietnia 2015 roku w sprawie o sygn. akt I ACa 990/14. Podstawą dla uznania odpowiedzialności wykonawcy za wady wynikające z błędów projektowych jest między innymi literalna treść art. 647 k.c. Wskazano w nim, że do obowiązków wykonawcy należy „oddanie obiektu, wykonanego zgodnie z projektem i zasadami wiedzy technicznej”. To właśnie ostatnie słowa cytowanego fragmentu zdają się przesądzać o odpowiedzialności wykonawcy. Ustawodawca ustanowił bowiem wyższy poziom wymaganej staranności z uwagi na (najczęściej) profesjonalny charakter podmiotu podejmującego się robót budowlanych. Słuszne wydaje się więc twierdzenie, że powinien on zauważyć błędy projektowe niewymagające wiedzy specjalistycznej z zakresu projektowania czy też specjalistycznych pomiarów i badań.
Pomocny w zrozumieniu tak ukształtowanej linii orzeczniczej może też być wyrok Sądu Najwyższego z dnia 26 czerwca 2008 roku w sprawie o sygn. akt II CSK 101/08. W orzeczeniu tym uwypuklono treść art. 651 k.c., zgodnie z którym wykonawca winien poinformować inwestora o przeszkodzie we właściwym wykonaniu robót wynikającej z wadliwości dostarczonej przez inwestora dokumentacji, materiałów budowlanych, maszyn czy jakichkolwiek innych okoliczności. W treści przepisu jednoznacznie wskazano, że wykonawca zobowiązany jest do niezwłocznego poinformowania inwestora jeśli wykonanie prac zgodnie z dostarczonym projektem może doprowadzić do powstania budynku wadliwego. Uwagę zwraca tu, jak się zdaje, ponowne odwołanie się do profesjonalnego charakteru działalności wykonawcy budynku. Podmioty takie posiadają bowiem, lub posiadać powinny większą wiedzę dotyczącą podstawowych rozwiązań budowlanych, materiałoznawstwa i technik budowlanych. Podmiot wykonujący roboty budowlane działając w dobrej wierze i chcąc spełnić swoje zobowiązanie umowne polegające na oddaniu niewadliwego budynku inwestorowi nie powinien kontynuować prac mając świadomość wadliwości przyjętych w projekcie rozwiązań architektonicznych i materiałowych.
W doktrynie pogląd pokrewny ze stanowiskiem orzecznictwa przyjął J. Strzępka.[1] Autor ten proponuje stosowanie odpowiedzialności in solidum wykonawcy projektu oraz wykonawcy robót budowlanych projekt ten realizujących. Wskazany reżim odpowiedzialności stosowany jest jeśli szkoda jest wynikiem działania dwóch lub więcej podmiotów. Jednocześnie działanie każdego z tych podmiotów musi być wystarczające do powstania szkody, a z ustawy lub z umowy nie wynikają przesłanki do uznania odpowiedzialności solidarnej. W takim przypadku uprawniony do odszkodowania może domagać się go od każdego z dłużników, a zapłata przez któregokolwiek z nich zwalnia z odpowiedzialności pozostałych. Odnosząc się do możliwości zastosowania odpowiedzialności in solidum literatura akcentuje wymóg niepodzielności szkody powstałej w wyniku działania lub zaniechania odpowiedzialnych podmiotów. Sformułowanie to nie odnosi się jednak do niepodzielności skutków zachowania podmiotów odpowiedzialnych za szkodę lub świadczenia (np. zapłaty odszkodowania), do którego są one zobowiązane. Cecha niepodzielności dotyczy w tym przypadku przyczyny zaistnienia szkody – chodzi więc o niemożliwość określenia w jakim zakresie za przyczynę szkody odpowiadają poszczególne podmioty. J. Strzępka wskazuje w tym zakresie na sytuację, w której szkoda wynika zarówno z błędów projektowych, ale też z innego niewłaściwego działania wykonawcy robót budowlanych.
Rozwiązanie to, choć istotnie możliwe do zaakceptowania na gruncie przykładu przytaczanego przez jego autora powoduje więcej komplikacji w przypadku rozpatrywanym na w komentowanym postanowieniu Sądu Najwyższego. Można stwierdzić, że zarówno wadliwe wykonanie projektu przez architekta, jak i zaniechanie wykonania ustawowych obowiązków przez realizację robót w sprzeczności z wiedzą techniczną przez wykonawcę mogą doprowadzić do powstania szkody. Mimo to wątpliwości nasuwa odpowiedzialność architekta, a dokładnie uznanie jego działania za wystarczające samo w sobie do powstania szkody, co jak wskazano jest niezbędne do uznania odpowiedzialności w reżimie in solidum. Projekt jest przecież realizowany przez wykonawcę i dopiero jego niewłaściwe zachowanie – jak słusznie zauważono w przytoczonym wyżej orzeczeniu Sądu Apelacyjnego w Białymstoku sprzeczne z ustawowymi obowiązkami tej strony umowy o roboty budowlane – może doprowadzić do zmaterializowania się szkody. Wydaje się więc, że odpowiedzialność architekta powinna być ustalana odrębnie w związku z wadliwym wykonaniem umowy o obejmującej sporządzenie i dostarczenie projektu budynku. Jeśli jednak przyjąć podwyższony reżim odpowiedzialności wykonawcy, problematyczne może być wykazanie adekwatnego związku przyczynowego między działaniem architekta, a powstaniem wady w wykonanym budynku – jak bowiem ustalono za takie wady co do zasady odpowiedzialność będzie ponosił wykonawca, jeśli ich zauważenie nie wymagało wysoce specjalistycznej wiedzy.
[1] J. Strzępka w: System Prawa Prywatnego, t.7, Prawo zobowiązań – część szczegółowa, wyd. 4, Warszawa 2018, s. 611 i n.;